piątek, 23 grudnia 2011

Mistletoe and wine


Nawet nie pomyślałam w tym roku o jemiole, chociaż jest jej dużo w okolicy. Niestety, mimo najszerszych chęci nie jestem kotkiem, który zbrojny w chwytne pazurki wspiąłby się na drzewo, a rzucanie przedmiotami, aby jemiołę strącić mogłoby być uznane za chuligański wybryk. 
Tymczasem okazało się , że jak zawsze można liczyć na naszych przyjaciół, zakładowych ochroniarzy. Silna grupa w składzie: pan Krzysiek, Uchachany i Młodzianek wiedziała, że dziś będziemy się dzielić opłatkiem, więc postanowili mnie zaskoczyć podarunkiem w postaci jemioły wielkiej jak młyńskie koło. Została sprawiedliwie rozdzielona pomiędzy koleżanki, które najpewniej już ją sobie odpowiednio zawiesiły i całują się pod nią zawzięcie. Tak trzymać !




Karen Carpenter śpiewa nam swoim głosikiem jak srebrny dzwoneczek, a my życzymy wszystkim Radosnych Świąt !!! 
Zapiernikowani, cynamonem przyprawieni, grzańcem zaprawieni, zawełnowani, makiem zasypani, miodem zasłodzeni, karpia ogonem majtnięci, uszkami zalepieni, lametą ustrojeni, brokatem szczodrze obsypani, w anioła zasłuchani, choinką skłuci i jej światłem opromienieni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj