poniedziałek, 24 grudnia 2012

Ende...endlich :) Bomby poszły!

Na szczęście pogłoski o rzekomym końcu świata okazały się mocno przesadzone. Być może nastąpił koniec jakiegoś świata, ale zarazem początek następnego... My w każdym razie zakończyliśmy remont, i teraz zapachniało wreszcie nie farbami, tylko, jak należy: barszczem, grzybami, ciastem, kokosem i cynamonem.
A zakolorowało się bombkami, które poszły do przyjaciół:


Śnieżynka dla Gosi:






Trojaczki dla pani Moniki:

Marchewka, lub jak kto woli lub widzi, szyszka - dla znawców:

 A to Fantazja dla Justyny:



Cóż. Bomby poszły, choinka ubrana. Barwny Motek kłania się nisko i życzy: Have Yourself a Merry Little Christmas - now...






środa, 5 grudnia 2012

Przepakowania...Przeprowadzka... Przebóg !!!

Właśnie do mnie dotarło, że w tym roku Święty Mikołaj nie ma co jutro liczyć na piernikowy poczęstunek u nas... Zazwyczaj w listopadzie roznosiły się obiecujące zapachy, ale w tym roku nie cynamon, nie kardamon, nie pieprz i wanilia, nie goździki i grzaniec pachną w domu. Teraz królują zapachy farby, kleju do tapet, spalonego wiertła udarowego nr 6, ciętego metalu, znaczy, zapachy z linii "Technicznej". Nie wałek do ciasta, tylko domalowywanie pędzlem trudno dostępnych powierzchni, śrubki, miara, ołówek, asystowanie z odkurzaczem przy wierceniach w ścianie,  bieganie ze szmatką i wiaderkiem. Pakowania i przepakowania do siódmej potęgi. Kostek i Ernie dostali zakwasów od noszenia siat z książkami, ubraniami i całym arsenałem durnostojek z pokoju Babci. 
Kostia zmęczony jak setka czortów po którejś rundzie "siatkarskiej":
- Skąd babcia ma tyle książek????
- One wychodzą z każdej szpary w podłodze, Kostia...
Nie wiem, czy uwierzył, ale ja sama często mam takie wrażenie, że nasze przedmioty zawłaszcząją naszą przestrzeń i "kocą" się bez umiaru, bez naszej świadomości. Jak na razie samych przedmiotów przeznaczonych do utylizacji wynieśliśmy chyba z piętnaście worów, a na półkach wcale pusto się nie zrobiło. Magia jakaś, czy co?

Gdyby nie radiowa Trójka, która zainaugurowała wczoraj sezon świątecznej muzyki, pewnie wśród zgrzytu piły i wiertarki nie pomyślałabym o piosenkach z dzwoneczkami... Gdzie tam "White Christmas", kiedy człowiek biega jak oszalały oglądając w markecie budowlanym setki kolorów. I proszę bardzo, z palety niebieskiej: Zima Śnieżna, Zima Mroźna, Zima Gradowa, Zima Mglista...brrrr, to ostatnie to już raczej srebrzyste szarości (przy dużej dozie wyobraźni). Który wybrać, kiedy tyle odcieni? Wymyślił mi się pokój chłopaków niebieski i zielony, to proszę bardzo: dostali Szmaragdową Toń na ściany, a dodatki w kolorach morskim i jasnozielonym. Marynistycznych akcesoriów mają wystarczająco dużo, żeby zaczynać morskie opowieści :)

Ale...jak już powiesimy ostatni obrazek, to pewnie nie wytrzymamy i posypiemy się cukrem, mąką, rodzynkami, zapieczemy się i zalukrujemy na amen, żeby moje dwa "aniołki" mogły zanieść coś słodkiego przyjaciołom i znajomym przed Wigilią.
I to już będzie właśnie czas na In Dulci Jubilo :) 
A na razie - miłych prezentów-niespodzianek od Mikołaja życzę i wracam do latania na miotle:)