poniedziałek, 23 stycznia 2012

Afterparty

Śpiewaliśmy już różne urodzinowe piosenki: „Piętnastu chłopa na umrzyka skrzyni”, „Happy Birthday Sweet Sixteen”, „Osiemnaście mieć lat - to nie grzech”, a nawet „Dwadzieścia lat, a może mniej”. Aż tu nagle, kurczę, coraz bliżej do Ali Baby i Czterdziestu Rozbójników.... Potem pozostaje tylko beatlesowskie „When I’m Sixty-Four” i można zaczynać karierę jako Mamika. Chyba, że ... zakamuflowanie swoich urodzin w Dzień Babci w pewnym momencie nie będzie wywoływało detektywistyczno-policyjnych dociekań o wiek...
W styczniową, mroźną noc Mamasza poinformowała małżonka, że czas do szpitala. Jak to określił dziadek: Wody odeszli!
Don Vito, świętujący akurat odwiedziny rodziców, nasycony odpowiednio destylatami i pochodnymi, przejęty nową rolą zadał pytanie:
- Ile to potrwa?
Mamasza, obczytana w klasycznej literaturze, gdzie położnic cierpiących bez liku, odpaliła:
- A, pewnie ze dwa dni.
Don Vito najwyraźniej poczuł się zwolniony i usprawiedliwiony na ten czas, poszedł zatem uzupełnić poziom płynów i świętować z rodziną swój Nowy Stan. Tymczasem małe 45 minut później na świecie miauczała już milutka i malutka (no, średniej wielkości: 50 cm i 3,5 kg) córeczka. I w ten sposób sprawiła, że Babcia dostała po raz pierwszy prezent na Dzień Babci.  Na drugich dziadkach moje pojawienie nie zrobiło chyba wielkiego wrażenia, mieli już inne wnuczęta i córka najmłodszego syna nie mogła ich zadziwić niczym, czego by już w wykonaniu innych niemowląt nie widzieli. Zachwyt Don Vita też szybko sklęsł, bo kto to widział, żeby taki mały pakunek co chwila sikał, robił kupkę, domagał się a to przebrania (a w czasach dinozaurów nie było pampersów...), a to świeżego jadła, a to może noszenia na rękach ?! W dodatku dziecię nie porozumiewało się w żadnym ze zrozumiałych narzecz, za to poziom decybeli potrafiło osiągnąć imponujący. Chyba nie były to dla Don Vita uczucia i wspomnienia, które chciałby pielęgnować...
Świeżo upieczeni Dziadkowie oszaleli tymczasem na punkcie wnusi, a Dzień Babci był naszym wspólnym świętem, i jest do dziś...
A wczoraj: szaleństwa , hulanki i swawole, łuk triumfalny z cukierków – głównie dla młodszych, napoje wielu kolorów i różnego woltażu, zimne ognie i gorące serca.  Żeby podnieść temperaturę imprezy, puściłam w obieg plotkę, że będzie tylu gości, ile kończę lat, przy czym dwaj wynajęci tancerze zostają na śniadanie. Mina eksteściowej: bezcenna. Niestety, to tylko relata refero...

Kreacja w każdym razie była: Lady In Red. 





niedziela, 1 stycznia 2012

Breakfast at ... Kitteny

Śniadanie już czeka...



„The lord give us love like a new mercy every and each morning. He Got all kind of love to give us. Maybe it ain’t what you want, but the Lord got His reasons. God don’t want us to be left lonesome on this green earth. Any love’s a gift of God.”
New Mercies, Sandra Dallas, 2005

 To the New Mercy J