Na początku była forma. Styropianowa. A jako,że zachciało mi się żółcizny, powstało takie oto słoneczko:
Ozdobione należycie liśćmi, bo przecież dodatki krawieckie nie mogą się zmarnować...
Następną w kolejności potoczyła mi się pod rękę wstążka w kolorze magenta, dla opornych: wściekły róż. Kto powiedział, że pisanka nie może być różowa? Zwinięta w malinowe zawijasy z zielonymi akcentami? W końcu może przywoła nam wiosnę, bo ostatnio raczej gwiazdkowa pogoda...
To może jeszcze coś zielonego na zachętę:
Oj, czy nie za dużo tych listków?
OdpowiedzUsuńJako dodatek pasmanteryjny te wiosenne tasiemki świetnie się sprawdzają,zresztą o tej porze roku są jak najbardziej na miejscu. Za dużo, czy za mało - kwestia gustu, a raczej barokowej stylistyki (wy)twórcy.
OdpowiedzUsuń