Średniej wielkości kłębek zielonej włóczki rozpoczął dawno temu szaleństwo, które trwa do dziś.
W zapamiętaniu i zapale zapełniłam lalczyne szafy zieloną garderobą wszelkiego rodzaju, od bielizny, poprzez spodnie, bluzki, sukienki, płaszcze po resztę dodatków. Od tamtych czasów zdążyłam się zaprzyjaźnić również z drutami do robótek i popełnić różne szaliki, kominy i swetry, z wrodzonej jednak skłonności do ułatwiania sobie życia pozostałam wierna szydełku.
Szydełko.Małe, poręczne, łatwe w obsłudze. Można się nim posługiwać prawie w biegu - nie wymaga zasiedzenia, jak druty czy igła. Da się nawet szydełkować karmiąc naturalnie niemowlę, co osobiście z korzyścią dla obu stron wypróbowałam:) Narzędzie całkowicie pokojowe i twórcze, wspierające inwencję, którego w razie nagłej konieczności można użyć jako broni :) Przyjaciel wszelkiego rodzaju barwnych włóczek, miękkich i sznurkowych, klasycznych i nowoczesnych, matowych i błyszczących...
Od dawna stwierdziłam, że przed wejściem do sklepu pasmanteryjnego tracę wszelkie hamulce i powinno się mnie wiązać. Podobnie przed zalogowaniem w pasmanterii internetowej. Przy obecnych szalonych, kolorowych i mięciutkich włóczkowych zakupach najprawdopodobniej zostaniemy przez morze zgromadzonych licznie kłębków skazani na role sublokatorów w domu.
A zdaniem Erniego, nastąpi to już wkrótce: Mamo, ta wełna nas zaleje !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skomentuj